johnleehooker |
Wysłany: Pią 22:28, 24 Mar 2006 Temat postu: |
|
A ja uwielbiam wszystkie filmy Lyncha i Polańskiego, szcególnie zaś "Chinatown" z Jackiem Nicholsonem (jak dla mnie najwybitniejszy aktor amerykański) i "Zagubioną Autostradę". Do tych filmów wracam co parę tygodni, to najwyższy artystyczny kunszt i niezwykłe, pesymistyczne przesłanie.
Poza tym niektóre filmy braci Coenów ('Barton Fink" to jest to!), mroczne powojenne amerykańskie kryminały ("Sokół Maltanski"), filmy Bertolucciego i Antonioniego (znów niezwykły Jack Nicholson w " Zawód-Reporter" - zwracam uwagę na ostatnią scenę - albo "Powiększenie" na podstawie opowiadania Cortazara - majstersztyk).
Z kina bardziej popularnego cenię: Scorsese, Copollę, Tarantino (krew się leje, to fakt, ale te cudowne dialogi!!!, no i do tego Salma Hayek tancząca niemal nago z wężem na stole w meksykańskiej spelunce - "Od zmierzchu do świtu" - nie można oczu oderwać..... no i ta muzyka zespołu Tino i Tarantula w tle.... co za scena!!!).
Z kina polskiego - ocyzwiscie Kieslowski i ocyzwiscie Wajda |
|
marek s. |
Wysłany: Pią 21:31, 24 Mar 2006 Temat postu: |
|
Co mi się podoba:
Z pozoru mało ambitnie:najbardziej cenię Louisa de Funesa, dla mnie to najwybitniejszy aktor komediowy wszechczasów i w ogóle jeden z wybitniejszych talentów aktorskich. Odpowiada mi ten typ humoru. Wszystkie inne komedie nie dorównują Louisowi. Osobiście bardzo podobała mi się ekranizacja Moliera: "Skąpiec" w reżyserii Louisa i z Louisem w roli głównej. Żandarmów moge oglądać wielokrotnie. Z nieco mniej ambitnych polecam "Kapuśniak"("La soupe aux choux)...
Absolwent z Dustinem Hoffmanem, za humor, sprawy obyczajowe, a przede wszystkim za muzykę. Mrs Robinson...
Z ostatnich lat:
-"Amelia", za optymizm, prostą, lecz uroczą fabułę oraz za wspaniałą muzykę
-"American beauty", za pesymizm, dopracowanie artystyczne-te płatki róż szczególnie mi utkwily w pamięci...
-"Władca pierścieni"- bo żaden wczesniejszy film tego typu nie może się z nim równać
Polskie:
-"Miś", nie trzeba chyba komentarza
-"Sami swoi", "Nie ma mocnych", "Kochaj albo rzuć"
- generalnie Wajda (nie wszystko oczywiście) np. "Czlowiek z marmuru", Człowiek z żelaza" etc.(to, co wielkie),, jeżeli chodzi o "Pana Tadeusza", to mnie ten film mimo pewnych braków urzeka (szczególnie muzyka, nawet w tej chwili słucham utworu "Rok 1812" Kilara)
Co mi sie nie podoba:
-"Gwiezdne wojny"- do dzis nie wiem o co tym wszystkim robotom, Lukom Skywalkerom i reszcie kosmicznej bandy chodzi
-Monthy Python- zupełnie nie odpowiada mi ten typ humoru i wrażliwości, słabo mnie to śmieszy
-filmy Larsa von Trier'a:flaki z olejem, nudne, długie i o niczym; ot choćby "Tańcząc w ciemnościach"- nie do wytrzymania; może za mało jego filmów widziałem i się nie znam, może.
-z polskich:Killer, nie wiem, o co tyle krzyku
Może być:
-Almodovar
-i wiele innych |
|